wpisy do pisma świętego

Szkoła antiocheńska, która miała swoją siedzibę na dzisiejszym terytorium Turcji, przy granicy z Syrią, kładła nacisk na literalne, dosłowne rozumienie Pisma Świętego. Oznaczało to także nacisk na jego wymiar historyczny, społeczny, kulturowy, geograficzny, topograficzny, a także na dostosowanie do życia w perspektywie Piotra, List św. Judy. Katolicki Komentarz do Pisma Świętego. Daniel Keating. Pierwszy List św. Piotra ma wiele do przekazania naszemu pokoleniu. Podobnie do chrześcijan z I wieku, również my potrzebujemy na nowo odkryć naszą tożsamość jako członków Bożego domu oraz żyć w sposób odmienny od ludzi nas otaczających (1 P 1,14). „Konkordancja do Pisma Świętego Nowego Testamentu” (Nowy Testament Kazimierza Romaniuka), Kazimierz Romaniuk, II tomy, (Akademia Teologii Katolickiej 1985, 1988) „Konkordancja Nowego Testamentu” (do Biblii Tysiąclecia, wyd. 8 NT, 1982), II tomy, Kazimierz Grela (Polskie Towarzystwo Teologiczne, Kraków 1987) Symbole Ewangelistów: wół, lew, orzeł, człowiek, mają swoje źródło w czterech istot żyjących, o których mowa w wizji Ezechiela (1,1—14) i w apokaliptycznym widzeniu św. Jana (Ap 4,6—8). Jednakże początków i analogii do tych symboli należy szukać tysiące lat przed Chrystusem, w obrazie świata starożytnych Babilończyków. Ćwiczenie 2 Dopasuj podane wyrażenia do odpowiedniej części Pisma Świętego. Wpisz je na właściwym zwoju. gdzie mam zapisać te zdania w starym testamencie cz w nowym pliska pomuscie DZIAŁALNOŚĆ PROROKÓW DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA CHRYSTUSA Stary Testament Nowy Testament Wo Kann Ich Nette Leute Kennenlernen. Pismo Święte - Biblia Tysiąclecia wyd. IV Poniżej znajduje się pełny tekst tłumaczenia Pisma Świętego tzw. Biblia Tysiąclecia wydawnictwa Pallotinum. Jest to polski przekład Biblii z języków oryginalnych zainicjowany przez opactwo benedyktynów tynieckich z Krakowa, wydany przez Pallottinum po raz pierwszy w roku 1965. Biblia Tysiąclecia przyjęta została jako przekład liturgiczny w Kościele katolickim w Polsce. Jedni traktują Biblię jak relikwię inni jak stary zeszyt do religii z zawodówki. Gdzie leży złoty środek i jak szanować Pismo Święte? Potrzeba szacunku Caravaggio – Św. Mateusz i Anioł Wierzymy, że Pismo Święte zostało spisane przez ludzi kierowanych natchnieniem Ducha Świętego. Sami autorzy mogli uważać, że po prostu spisują historię, przepisy religijne lub zwykłe opowiadania. My jednak widzimy w Biblii głębszy, Boski zamysł. Dlatego nazywamy je słowem Bożym. Bóg przemawiał kiedyś przez żydowskich proroków. Przemawiał też osobiście jako Jezus Chrystus w czasie Jego ziemskiego życia. Później, aż do dzisiaj przemawiał i przemawia przez wybranych członków Kościoła. Co więcej Bóg może też wyraźnie przemówić do każdego z nas! Biblia jest jednak jedynym dostępnym dla nas słowem Bożym, co do którego możemy mieć pewność. Jest tak dlatego, że przez steki lat najpierw Żydzi a później Chrześcijanie próbowali z całej dostępnej literatury wyłuskać to co w sposób prawdziwy i spójny mówi o Bogu i przez co Bóg sam postanowił przemówić. Pismo Święte powstało więc niezależnie od interesów pojedynczych ludzi, grup interesów, warunków społecznych a nawet religii! Biblia jaką znamy nie padła więc ofiarą manipulacji. Nie możemy jednak powiedzieć tego o ewentualnym słowie Bożym skierowanym tylko do jednej osoby świętej czy do nas samych. W takich jednorazowych, prywatnych sytuacjach zawsze istnieje jakieś zagrożenie. Może to co ktoś słyszy, widzi lub czuje jest zwykłym działaniem wyobraźni, oszustwem, efektem choroby czy nawet diabelskiego działania. Skoro Biblia jest jedynym, w sposób pewny, dostępnym dla nas słowem Bożym, potrzeba okazać temu słowu szacunek. Podobnie jak okazuje się szacunek o wiele mniej ważnym słowom, zawartych chociażby w przemówieniach Jana Pawła II, Dmowskiego czy Wilsona a nawet w walentynce od narzeczonej. Krótko mówiąc – potrzeba szacunku wobec egzemplarza Pisma Świętego stojącego na półce jest koniczna, bo nie ma innej możliwości okazania respektu wobec tego co Bóg nam powiedział. Co jest Pismem Świętym a co nie jest? Słuchając słowa Bożego korzystamy z różnych form jego zapisu. Przede wszystkim jest to papierowy egzemplarz Pisma Świętego. Niezależnie, czy jest to Stary i Nowy Testament, tylko Nowy lub Nowy z Psalmami należy szanować Pismo Święte w taki sam sposób. Dotyczy to zarówno wydań katolickich, prawosławnych i protestanckich. Uważam, że taki sam stosunek powinniśmy mieć do świętych ksiąg żydowskich a nawet do Pism sekt chrześcijańskich. Nie są to co prawda źródła naszej wiary, ale zasadnicza część treści pokrywa się z naszym Pismem Świętym. W ogóle myślę, że powinniśmy szanować pismo święte każdej religii. Nie ze względu na prawdy tam zawarte, ale z powodu ludzi, którzy w nie wierzą. Oprócz typowych wydań Pisma Świętego istnieją też różnego rodzaje książki, książeczki, broszury, czasopisma, plakaty, które cytują Biblię. Chodzi materiały mające za zadanie pobudzić naszą religijność. Są one słowem Bożym przygotowanym i przekazanym na specjalną okazję – wydarzenie lub sytuację życiową. Czymś zupełnie innym są artykuły prasowe, książki niereligijne, lub zwykłe notatki w których pojawia się Pismo Święte w formie cytatu, ale nie jest tam czymś najważniejszym. Mając kontakt z tak przekazanym słowem Bożym, nie przykładałbym zbyt wielkiej wagi do okazania mu szacunku. Oczywiście czyjaś wrażliwość może zwracać uwagę na każde użycie słów objawionych przez Boga. Uważam jednak, że nie musimy być zakładnikami ludzi, którzy postanowili cytować naszą świętą księgę. Z szacunkiem też można przesadzić i zacząć oddawać kult czemuś co na niego nie zasługuje. Pomijam zupełnie kwestię szacunku wobec Pisma Świętego zapisanego w jakiejkolwiek formie elektronicznej. Nie jest ono mniej godne szacunku, ale myślę, że jako ludzie, zwyczajnie nie mamy przewidzianych odpowiednich zachowań. Chyba technika wyprzedziła kulturę. Sposoby okazywania szacunku Obcy ludzie są nam obojętni, ale kiedy poznajemy nowe osoby na ogół możemy powiedzieć, że je szanujemy. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko z naszą głową w porządku. W takiej sytuacji tworzenia nowej znajomości szanujemy człowieka w zasadzie za nic, po prostu dlatego, że jest człowiekiem. Nie okazujemy wtedy szacunku na jakiś szczególny sposób. Zwyczajnie nie okazujemy pogardy, obojętności czy własnej wyższości. Podobnie jest z szacunkiem do słowa Bożego. Na początku należy uznać, że jest to coś, czego się nie profanuje. Profanacja to inaczej zbezczeszczenie, znieważenie rzeczy świętej. To czy profanujemy Pismo Święte zależy często od naszego nastawienia, bo taka sama czynność potrafi mieć różne znaczenia. Spalenie Biblii może mieć symbolizować odrzucenie Boga, ale jest też sposobem godnego zniszczenia zużytego egzemplarza, który nie nadaję się do użytku. Pisanie po Piśmie Świętym satanistycznych symboli jest wielkim grzechem, ale już zapisywanie swoich spostrzeżeń i skojarzeń jest wyrazem głębokiej modlitwy słowem Bożym. Można nawet usiąść na Biblii i nie będzie to nic złego, jeżeli zrobi się to z ludzkiej nieuwagi i z tego powodu, że w każdej wolnej chwili ją czytamy. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że brak pogardy to jeszcze nie głęboki szacunek. Ludzie wymyślają rożne formy oddania czci Bogu przez Jego słowo. Niektórzy stawiają Biblię w lewym górnym rogu swojego regału na książki. Inni stawiają swoiste ołtarzyki na wolnej przestrzeni kredensu. Jeżeli komuś to pomaga w rozwoju pobożności – w porządku. Ja jednak uważam, że Pismo Święte doznaje największej czci kiedy spełnia swoją funkcję, czyli kiedy jest po prostu czytane. Kiedy sięgać po Pismo Święte? Jeżeli Pismo Święte szanujemy przez czytanie, pojawia się pytanie jak często powinniśmy je czytać? Z jednej strony współcześnie mamy mało czasu nawet już w wieku szkolnym. Z drugiej strony to, na co poświęcamy nasz cenny czas wydaje się być albo ciekawsze albo ważniejsze na daną chwilę. Dlatego przydałaby się nam jakaś złota zasada, która wyznaczałaby czas na czytanie Biblii. Określony czas potrzebny na wysłuchanie słowa, które kieruje do nas Bóg. Myślę, że taka zasada istnieje. Odwołajmy się do słów z Wprowadzenia teologiczno-pastoralnego do Lekcjonarza mszalnego: Kościół karmi się duchowo przy dwóch stołach: ze stołu słowa czerpie naukę, przy stole eucharystycznym coraz bardziej się 10 Jeżeli słowo Boże jest duchowym pokarmem to możemy porównać je do naszych codziennych posiłków. Z jednej strony powinniśmy zaspokajać głód codziennie, nawet jeżeli go nie odczuwamy. Przypadek porzucenia czytania Pisma Świętego codziennie jest stałym brakiem apetytu duchowego. Nie oznacza to jednak, że nasza dusza nie potrzebuje tego pokarmu. Z drugiej strony jedzenie zbyt często prowadzi do przesycenia. Ale czy z Pismem Świętym można przesadzić? Tak, bo mamy nasze ludzkie ograniczenia. Nawet kiedy jesteśmy bardzo pobożni i chcemy dużo czytać mogą na tym tracić nasze obowiązki co zawsze jest niewskazane. Właściwe miejsca dla czytania Biblii Skoro możemy szanować Pismo Święte poprzez czytanie, naturalne jest też pytanie o to gdzie można czytać. Inne książki czytamy w różnych miejscach: w łóżku, w komunikacji miejskiej, w pociągu, przy biurku a nawet w toalecie – słowem wszędzie! Myślę, że dla Boga nie ma miejsca, które byłoby niegodne. Stworzył On przecież cały świat i dał go nam do użytku. Jednak to my sami mamy problem z tym, że jedne sytuacje i miejsca uważamy za mniej godne od innych. Dla własnego pożytku, tzn. dla własnej pobożności powinniśmy wybierać miejsca jak najbardziej godne. Myślę, że tu powinniśmy kierować się zasadą o której pisałem przy sposobach okazywania szacunku wobec Biblii. Wiele zależy od naszego nastawienia. Słyszałem o mężczyźnie – ojcu rodziny, który czas na czytanie Pisma Świętego miał wyłącznie w nocy. Ponieważ nie chciał przeszkadzać swoim domownikom przez palenie światła, zamykał się w łazience. I czy coś w tym złego? Nie, raczej godna podziwu, heroiczna chęć poznawania słowa Bożego kosztem wypoczynku. Podsumowując – czytajmy Pismo Święto, bo jest to jedyna, pewna droga poznania tego co Bóg chciał nam powiedzieć. Czytajmy je bo w ten sposób najlepiej możemy szanować Pismo Święte. Jeżeli Ci się podobało, proszę udostępnij dalej Podręczne i praktyczne wydanie Biblii Tysiąclecia - Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, tzn. Biblia Pielgrzyma w oryginalnym formacie oazowym 12,5x18,5cm i miękkim skórzanym futerale. Posiada dodatkową wklejkę na wpisy z odbytych pielgrzymek. Tekst Pisma Świętego zatwierdzony do stosowania w liturgii przez Konferencję Episkopatu Polski. "Przejście w duchu modlitwy z jednego miejsca czy miasta do drugiego, poprzez przestrzeń w szczególny sposób naznaczoną Bożym działaniem, nie tylko pomaga nam przeżywać nasze życie jako wędrówkę, ale ukazuje nam plastyczny obraz Boga, który poprzedza nas i idzie przed nami, który sam podjął wędrówkę drogami człowieka i nie spogląda na nas z wysoka, ale stał się naszym towarzyszem drogi. Pielgrzymka do Miejsc świętych staje się zatem doświadczeniem niezwykle doniosłym, do którego nawiązują w pewien sposób wszystkie inne pielgrzymki..." Jan Paweł II, O pielgrzymowaniu do miejsc związanych z historią zbawienia. Indeks Opis Wydawnictwo Pallottinum Oprawa skórzany futerał Format 12,5 x 18,5 cm Ilość stron 1660 ISBN 978-83-7014-636-8 (07) Specyficzne kody Niektóre niezgodności biblijne mają za sobą bardzo długą historię. Są one już tak mocno zakorzenione w naszej świadomości, że większość ludzi uważa je za prawdę. Błąd pozostaje jednak błędem, niezależnie od tego, jak często się go powstało nieprawdziwe „imię Boga”.Oto przykład: „Izraelitom nie wolno było wymawiać imienia Jahwe, gdyż było ono zbyt święte!” Ten bezwzględny zakaz jest jednak absolutnie nieprawdziwy. Izajasz nie dostarcza żadnych przesłanek, na podstawie których moglibyśmy przyjąć, że wymawianie Bożego imienia było zabronione. Prorok wyraźnie podkreśla, że imię Boga miało być znane również wrogom Izraela. W jednym z psalmów pobożnych Izraelitów zachęcano: słudzy Pańscy,chwalcie imię imię Pańskie będzie błogosławioneodtąd i aż na wieki!Wypełnienie tego zalecenia nie byłoby łatwe, gdyby obowiązywał zakaz wypowiadania imienia Boga. Nie jest również prawdą, że stosowanie imienia Jahwe ograniczało się jedynie do tekstów sakralnych i obrzędów religijnych. W VII stuleciu bardzo często występuje ono w prywatnych owego błędu rozpoczyna się około roku 150 Przesadnie gorliwy uczony w Piśmie, Abba Schaul, źle zrozumiał jedno z surowych praw biblijnych, zawarte w Księdze kapłańskiej: „Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno tubylec, jak i przybysz będą ukarani śmiercią za bluźnierstwo przeciwko Imieniu”. Abba Schaul poszedł jednak o krok dalej. Domagał się, żeby już samo wymawianie świętego imienia było karane śmiercią. Nieprawidłowo zinterpretował jasny sens biblijnego tekstu: „Kto ubliża imieniu w jego czterech literach, będzie ukarany śmiercią”. Za „ubliżanie” Abba Schaul uznał już głośne wypowiadanie imienia był to skrajny i odosobniony pogląd jednego mędrca? W żadnym wypadku! Wydaje się, że już w ostatnich stuleciach przed naszą erą zaczęła narastać wyraźna obawa przed używaniem i wypowiadaniem słowa „Jahwe”. Około roku 280 pojawiły się pierwsze przekłady hebrajskich tekstów na język grecki. W Septuagincie nie znajdziemy już imienia Jahwe. Cztery spółgłoski jhwh nie zostały odtworzone w greckim tłumaczeniu, ale zastąpiono je słowem Kyrios, które znaczy I wieku żydowski historyk, Józef Flawiusz, pisze: „I wyjawił mu Bóg swoje imię, którego dotąd nie znał żaden człowiek, i tego imienia nie wolno mi tu podać”.Pismo hebrajskie początkowo było czystym pismem spółgłoskowym. Nie stosowano samogłosek, w trakcie czytania należało je odtwarzać z pamięci. W momencie gdy klasyczny język hebrajski stopniowo zaczął popadać w zapomnienie, powstał problem. W VII stuleciu naszej ery starohebrajski był już w Izraelu językiem zupełnie martwym, podobnie jak dzisiaj łacina. Uczeni w Piśmie troszczyli się jednak o hebrajski jako język w znacznym stopniu zniknął on już z życia codziennego, chciano, aby przetrwał jako język, w którym sprawowano obrzędy religijne. Dlatego zdecydowano się uzupełnić teksty Starego Testamentu samogłoskami. Starano się postępować bardzo ostrożnie. Aby jak najmniej ingerować w wersy biblijne, nie wstawiono pomiędzy spółgłoski samogłosek, ale rozwinięto system kropek i kresek, które umieszczano nad lub pod nimi. Początkowo istniało kilka, nieco różniących się od siebie systemów oddawania samogłosek, ale w VII wieku upowszechnił się system uczonych hebrajskich było „przekazanie jednolitej wymowy słów”. Dzięki uzupełnionym samogłoskami tekstom wiemy dzisiaj, jak wymawiane było święte imię Boga. W hebrajskim wydaniu Starego Testamentu jhwh pojawia się 6828 razy. Litera za literą, 6828 razy można przeczytać imię Boga… i popełnić przy tym poważny uczeni w Piśmie chcieli zapobiec przypadkom, w których podczas, czytania Starego Testamentu ktoś przez nieuwagę wypowiedziałby na głos imię Boga. W tekście znajdowało się słowo jhwh, ale należało je czytać „Pan”. Aby pomóc czytającemu, którego myśli nie zawsze krążyły wokół tekstu, zastosowano pewien trik. Był on bardzo prosty, a mimo to niezwykle skuteczny! Pod spółgłoskami imienia Boga jhwh umieszczono samogłoski hebrajskiego odpowiednika słowa „Pan”.Na papierze znajdowały się spółgłoski jhwh, uzupełnione samogłoskami hebrajskiego odpowiednika słowa „Pan”, a czytano po prostu „Pan”. Jeśli połączymy spółgłoski słowa jhwh ze znajdującymi się pod nim samogłoskami, otrzymamy „Jehowa” lub „Jehova”.W Elberfelder Bibel, przekładzie Pisma Świętego, który uważany jest za jeden z najbardziej wiernych oryginałowi, znajduje się następujący komentarz: „Aby w trakcie głośnego czytania Biblii nie zapominano, że należy czytać «Pan» i przez pomyłkę nie wypowiedziano imienia Jahwe, Żydzi w swoich rękopisach dodali do spółgłosek słowa «Jahwe» samogłoski słowa «Adonaj». Dlatego niewtajemniczeni mogli przeczytać «Jehowa». Wynika z tego jasno, że «Jehowa» nie jest prawidłowym imieniem Boga i nie powinno się go ani pisać, ani też wymawiać w ten sposób”. Jeszcze ostrzejsze słowa znajdziemy w podręczniku języka hebrajskiego Hebraische Schulbuch: „Jedynie niewiedza mogła doprowadzić w okresie późnego średniowiecza do powstania imienia Bożego Jehowa”.W hebrajskim wydaniu Starego Testamentu kombinacja Jehowa występuje 6828 razy. A jednak nie ma racji ten, kto sądzi, że tak brzmi imię Boga Izraela. Jak widać, pozory są czasami bardzo szczególnie zainteresowanym tematem spróbujemy przybliżyć ten nieco zagmatwany problem. Nawet jeśli się go uprości, pozostaje nadal dosyć trudny, dlatego ktoś, kto nie zrozumie poniższych objaśnień, nie powinien się tym zbytnio przejmować. Sam w sobie prosty proces staje się skomplikowany dlatego, że „a” jest w języku hebrajskim spółgłoską, natomiast w polskim samogłoską. „Pan” to po hebrajsku adonaj. W piśmie spółgłoskowym wyraz ten zapisuje się następująco: alef/dalet/nun/jod, a w transliteracji na alfabet łaciński na początku wyrazu „a” jest w języku polskim samogłoską, natomiast w hebrajskim spółgłoską. W jaki sposób adnj uzupełnić samogłoskami, aby powstało adonaj? Bezpośrednio po „a” występuje spółgłoska „d”. Pod „a” wstawiono więc znak podobny do dwukropka z dywizem – „:-„. Oznacza on, że nie ma tu samogłoski, ale po spółgłosce następuje kolejna spółgłoska. Znak ten można jednak odczytać również jako „e”. Nad spółgłoską „d” postawiono kropkę, która odpowiada samogłosce „o” z adonaj. Pod „n” występuje znaczek wyglądający jak nasza litera „T”, który ma oddawać samogłoskę „a”. W ten sposób do spółgłosek jhwh dodaliśmy samogłoski słowa adonaj. Niech czytelnik spróbuje zrobić to połączeniu spółgłosek imienia Jahwe z samogłoskami wyrazu adonaj powstaje sztuczna zbitka dwóch słów, którą można czytać jako „Jehowa” lub „Jehova”, która jednak nie ma nic wspólnego z biblijnym imieniem Boga. Starożytny żydowski uczony w Piśmie zupełnie nie wiedziałby, co z tym począć. Jeszcze raz należy powtórzyć: „Jehowa” to całkowicie pozbawiona sensu zbitka spółgłosek hebrajskiego słowa jhwh i samogłosek hebrajskiego wyrazu adonaj. To tak, jak gdyby z kostek dwóch różnych puzzli ułożyć nowy, absurdalny obrazek. W efekcie otrzymamy arbitralny twór, w którym trudno będzie rozpoznać dawne puzzle, a rekonstrukcja pierwotnych obrazków może okazać się bardzo świata według Biblii.„Świat stworzony przez Boga” – tak brzmi tytuł pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju. Jeśli uważnie przeanalizujemy tekst tego fragmentu Biblii, to odkryjemy, że zawarty jest tu opis niejednego, ale dwóch procesów stworzenia świata *[Pierwsza wersja historii stworzenia: Księga Rodzaju, rozdz. 1, wers 1 – rozdz. 2, wers 4a. Druga wersja: Księga Rodzaju, rozdz. 2, wersy 4b – 25.].Czytając opis pierwszego stworzenia świata, można natychmiast odkryć poważne błędy. Jak wiadomo, Ziemia krąży wokół Słońca, a równocześnie obraca się wokół własnej osi. Dzień mamy zawsze po tej stronie Ziemi, która zwrócona jest do Słońca, natomiast noc panuje po stronie przeciwnej. Słońce odpowiedzialne jest za rytm dobowy na Ziemi. Jednak w biblijnej historii stworzenia dzień i noc powstały już pierwszego dnia, zanim „stworzone zostało” Słońce. Jak mógł powstać dzień, skoro jeszcze nie było Słońca? Bóg po prostu rozkazał: „«Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy”.W jaki sposób mogło dojść do podziału na noc i dzień, jeśli jeszcze nie było Słońca? Czy światłość i ciemność mogły istnieć bez niego? I chociaż zaraz na początku opisów stworzenia wspomina się, że Bóg rozdzielił światłość od ciemności, tą samą, zbędną już czynność, powtarza on czwartego zioła i drzewa mogą rosnąć jedynie wówczas, gdy regularnie dostarcza im się światła słonecznego. Jednak w historii stworzenia, podobnie jak dzień i noc, powstają one przed Słońcem, które Bóg tworzy dopiero czwartego pierwszej wersji historii stworzenia, Bóg najpierw stwarza zwierzęta, a dopiero pod koniec, na krótko przed przypadającym na siódmy dzień odpoczynkiem, powołuje do życia ludzi. W drugiej wersji opisu stworzenia świata jest odwrotnie. Zwierzęta mają osłodzić człowiekowi jego samotność. Jednak wśród zwierząt brak jest towarzyszki życia dla Adama. Bóg usypia pierwszego człowieka i z jego żebra stwarza pierwszej wersji opisu tworzenia świata zwierzęta powstają w ciągu dwóch dni, w dwóch oddzielnych procesach twórczych – ptaki piątego dnia, a pozostałe zwierzęta szóstego. Natomiast w drugiej wersji wszystko odbywa się tego samego z pierwszym opisem dzieła stworzenia Bóg stworzył pierwszą parę ludzi na swój obraz. W drugiej wersji Bóg najpierw powołuje do życia mężczyznę i lokuje go w ogrodzie Eden. Dopiero później z żebra Adama stwarza kobietę. Według pierwszej wersji człowiek jest wiernym odbiciem Boga, stworzonym na jego podobieństwo. W drugiej wersji jest zupełnie inaczej! Nie ma tu mowy o podobieństwie człowieka do jego stwórcy. Dopiero po skosztowaniu zakazanego owocu człowiek staje się taki jak Bóg. To, co w pierwszej wersji opisu tworzenia świata jest pożądane, w drugiej staje się zakazane i zagrożone karą. Grzech pierworodny pojawia się jedynie w drugiej wersji, w pierwszej nie ma o nim jeszcze pierwszej wersji opowiadania o stwarzaniu świata ludzie mogą jeść owoce z wszystkich drzew. Nie ma zakazu spożywania jakiegoś owocu. Dopiero w drugiej relacji mówi się, że nie wolno kosztować owoców z drzewa poznania dobra i zła. Dlaczego w pierwszej wersji brak informacji na ten temat?Rola, którą mają do spełnienia Adam i Ewa, jest bardzo różna w obu wersjach opisu. W pierwszej ludzie otrzymują wyraźny rozkaz uczynienia sobie ziemi poddaną i zapanowania nad wszystkimi stworzeniami. Jednak w drugiej relacji polecenie Boga brzmi zupełnie inaczej! Człowiek miał uprawiać i chronić ogród początku Biblii znajdują się więc dwie relacje o powstaniu świata, sprzeczne wzajemnie w kilku punktach. Zadano sobie niemało trudu, żeby zharmonizować ze sobą oba Piśmie Świętym czytamy, że klęska głodu zmusiła Jakuba do poszukiwania pomocy w Egipcie. Niewielka grupa Izraelitów udała się do kraju faraonów, aby uniknąć śmierci głodowej. Z niezwykłą skrupulatnością Biblia wylicza imiona uchodźców. Według tego spisu początkowo do Egiptu udało się jedynie 70 ludzi. Popadali tu w coraz większą zależność od Egipcjan, aż w końcu stali się niewolnikami. Cztery pokolenia później Izraelitom powiodła się ucieczka z kraju faraonów. Jeśli poważnie potraktujemy informacje Starego Testamentu, to trzeba zacząć od tego, że zgodnie z relacją biblijną z egipskiej niewoli miało zbiec co najmniej 2 000 000 ludzi. Mamy tu do czynienia, łagodnie mówiąc, z czymś absurdalnym. W ciągu czterech generacji z 70 osób nie mógł powstać naród liczący 2 000 000 ludzi, nawet gdyby okazały się one niezwykle płodne i rozmnażały się z wyjątkową Biblii nie znajdziemy żadnej informacji na temat jakiegoś nadzwyczajnego wzrostu populacji. Również rzadko który odbiorca Biblii próbuje znaleźć przyczyny tej niezwykłej eksplozji ludności. Jak bywa zazwyczaj w przypadkach wyliczania kolejnych generacji, interesujące nas partie Pisma Świętego są trudne w odbiorze; powodem jest nieco niezgrabne wyliczenie suchych zestawów imion. Natomiast w drugim pokoleniu Izraelitów liczba podanych imion jest bardzo skąpa – ogranicza się do ośmiu. Gerszon i Merari mieli po dwóch synów, a Kehat trzecie pokolenie? Informacje Starego Testamentu na ten temat są niekompletne. Jedynie trzech spośród czterech synów Kehata doczekało się potomstwa. Amram miał dwóch synów, Jishar trzech, podobnie Uzzjel. Dzieci Chebrona nie zostały wymienione. Gdyby dwaj synowie Gerszona i dwaj synowie Merariego mieli po czwórce chłopców, dałoby to w rezultacie dodatkowo ośmiu męskich potomków. W sumie mielibyśmy 16 mężczyzn, a więc właśnie tylu mogłaby liczyć trzecia podobny rozmiar przyrostu populacji w czwartym pokoleniu, można przyjąć, że lud Izraela w Egipcie składał się z 44 „głów”. Używając tego sposobu liczenia ludności, podkreślającego męską dominację, do potomków zalicza się w większości przypadków tylko chłopców. Dziewczynki, które zapewne również przyszły na świat, nie zostały uwzględnione w ogólnym rachunku, nie wymieniono też ich imion. Nawet jeśli przyjmiemy, że urodziło się tyle samo dziewczynek co chłopców, liczba ludności wzrośnie bardzo nieznacznie. Jakkolwiek by liczyć – czwarte pokolenie Izraelitów w Egipcie było małą, łatwą do kontroli populacją, liczącą mniej niż 100 sposobem zatem autor Pięcioksięgu Mojżeszowego mógł ocenić liczebność grupy żydowskich niewolników, obejmującej jedynie mężczyzn pomiędzy 30. a 50. rokiem życia, na 8580? Jak mógł twierdzić, że liczba lewitów płci męskiej w wieku „od jednego miesiąca wzwyż” wynosiła 22 273? W innym miejscu Biblii znajduje się informacja, że było ich nawet 23 niezwykły rozrost niewielkiej liczebnie grupy ludzi do kilkumilionowego narodu, który dokonał się rzekomo w ciągu zaledwie kilku pokoleń, jest nie tylko absurdalny, ale również sprzeczny z relacją w nauce panuje powszechna zgodność co do tego, że masowa ucieczka z Egiptu w ogóle się nie odbyła. Może więc niepotrzebnie staramy się zbadać, jak liczne były. poszczególne generacje przebywających w egipskiej niewoli Izraelitów? Nawet jeśli historia ucieczki z Egiptu została wymyślona, to jednak trzeba zauważyć, że sama w sobie jest sprzeczna z logiką! W ciągu kilku pokoleń z grupy siedemdziesięciu osób nie mógł powstać tłum liczący 2 000 000 ludzi!Jeśli wierzyć Biblii, to żydowscy niewolnicy uciekli w wielkim pośpiechu, w ciągu jednej nocy. Nie mieli nawet dosyć czasu, żeby zgromadzić odpowiednią żywność na długą drogę przez pustynię. Z tego powodu musieli upiec przaśny chleb, gdyż na przygotowanie zakwaszonego ciasta zabrakło czasu: „Z ciasta, które wynieśli z Egiptu, wypiekli przaśne placki, ponieważ się nie zakwasiło. Wypędzeni z Egiptu, nie mogąc się zatrzymać, nie zdołali przygotować nawet zapasów na drogę”.Nawet w dzisiejszych czasach organizacja wymarszu dwóch milionów ludzi byłaby gigantycznym przedsięwzięciem. Pomimo dysponowania najnowocześniejszymi środkami przekazywania informacji, takimi jak telefon, radio i Internet, wymagałoby to bardzo poważnego wysiłku. W jaki sposób zadanie to zrealizowano z sukcesem kilka tysięcy lat temu? I to na dodatek bez wcześniejszych przygotowań? W jaki sposób zdołano poinformować dwumilionową ludzką rzeszę, że trzeba niezwłocznie wyruszyć w drogę? Jak udało się wprawić w ruch ten nieogarniony tłum? W jakich okolicznościach nastąpił wymarsz? Jedynie krótki werset z Księgi Wyjścia zdradza nam, jak się to odbyło. W Biblii Lutra z 1541 roku możemy przeczytać: „A Izraelici wyszli z ziemi egipskiej uzbrojeni”.W American Standard Version występuje określenie armed – uzbrojeni. W English Standard Version zdanie to ma podobnie militarny wydźwięk: equipped for battle, a więc uzbrojeni do bitwy. Jak jednak mieli być uzbrojeni uciekający niewolnicy? Zapewne nie byli w stanie zaopatrzyć się w broń, zwłaszcza że musieli wyruszyć bardzo pośpiesznie. Skąd zresztą mieliby wziąć uzbrojenie? Od Egipcjan? Żydowscy kronikarze zapewne nie omieszkaliby z dumą opowiedzieć o tak zuchwałej kradzieży. A na ten temat nie ma żadnej American Standard Bible proponuje dla odmiany wersję in martial array, a więc „w wojennym porządku”. Podobne rozumienie tego miejsca znajdziemy w New Living Translation: like a marching army, a więc „jak maszerująca armia”. Jak to rozumieć? Czyżby uciekający Izraelici nie mieli broni? Może jedynie maszerowali jak wojsko?W wydaniu Biblii Lutra z 1984 roku zupełnie znikł aspekt militarny: „A Izrael wyszedł w uporządkowanym szyku z ziemi egipskiej”. New King James Version używa określenia in ordery ranks, a więc „w uporządkowanych szeregach”.Chamusim – to właśnie to hebrajskie słowo jest tłumaczone i interpretowane w tak bardzo różny sposób. Na ten temat w dostępnym w Internecie New English Translation 1996-2002, zwanym również NET, możemy znaleźć następującą informację: „jest to niestety rzadko występujące słowo o niepewnym znaczeniu”. Jego znaczenie nie jest jednak aż tak bardzo niejasne. 21 st Century King James Version oddaje je następująco: „And the Children of Israel went up by five in a rank out of the land of Egypt”. (A dzieci Izraela wyszły w rzędach po pięciu z Egiptu).Dlaczego w większości wydań Biblii nie znajdzie się takiego przekładu? Prawdopodobnie dlatego, że tłumacze jako ludzie potrafiący liczyć, uznali takie zdanie za absurdalne! Policzmy: jeśli 2 000 000 ludzi szło kolumną po pięć osób w rzędzie, to rzędów musiało być 400 000. Nawet gdyby Izraelici szli maksymalnie stłoczeni, w bardzo bliskiej odległości, tak żeby odstęp pomiędzy poszczególnymi rzędami wynosił jedynie 25 centymetrów, to maszerująca kolumna musiałaby mieć 100 kilometrów długości. Gdyby zachowano rozsądny odstęp pomiędzy kolejnymi rzędami, na przykład odległość jednego metra, pochód musiałby się rozciągać na 400 kilometrów. Niestety, tekst Pisma Świętego nie zawiera żadnych informacji na temat odległości pomiędzy maszerującymi. Manfred Barthel, badacz Biblii, stwierdza, że jakkolwiek by liczyć „pochód musiałby mieć kilkaset kilometrów długości”.Dyskusja o długości pochodu uciekinierów nie jest bynajmniej bezcelową utarczką słowną. Wyobraźmy sobie sznur ludzi o długości 400 kilometrów. Przyjmijmy, że ten barwny pochód starych i młodych, mężczyzn, kobiet i dzieci, dziennie pokonywał pieszo 25 kilometrów. Oznacza to, że nawet w wypadku kolumny liczącej tylko sto kilometrów długości, od wyjścia pierwszych do wymarszu ostatnich Izraelitów musiałyby upłynąć cztery dni. Gdyby kolumna miała długość 400 kilometrów, cała operacja trwałaby nawet 16 dni!W żadnym wypadku nie mogło być zatem mowy o dyskretnej ucieczce! Podejrzany pochód zostałby z pewnością od razu rozpędzony przez sobie również cud rozstąpienia się morskich wód. Po ucieczce Izraelitów faraon rozkazał ich ścigać aż do morza. Gdy Egipcjanie uważali się już za zwycięzców, Bóg sprawił cud! Jeśli uwierzymy w prawdziwość tego brzmiącego jak bajka opowiadania, to Jahwe rzeczywiście musiał użyć nadzwyczajnych czarów! Zgodnie z Bożym rozkazem, Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, a wówczas okazało się, że Izraelici mogli je przejść suchą stopą, „mając mur z wód po prawej i po lewej stronie”. Biorąc pod uwagę liczbę uciekających i ich uszeregowanie, przeprawa przez morze musiałaby trwać kilka dni. Jednakże według Biblii odbyła się ona w ciągu jednej nocy. W tak krótkim czasie przejście 2 000 000 ludzi było mało wywierające ogromne wrażenie, ale nieprawdopodobne wydarzenie opisane zostało wyłącznie w Biblii. W żadnym ze źródeł egipskich nie ma nawet śladu wzmianki o podobnym fakcie. Ani jednym słowem nie wspomina się również o śmierci Egipcjan ścigających Izraelitów, którym Bóg pozwolił zginąć w cofającym się morzu: „Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, którzy weszli w morze, ścigając tamtych; nie ocalał z nich ani jeden”. Nie ma wątpliwości, że zatonięcie egipskiego wojska zostałoby wspomniane w egipskich kronikach. Nawet gdyby historycy faraona usiłowali zataić to niepowodzenie, musiałyby przetrwać jakieś wyraźne świadectwa katastrofy. Konieczna byłaby rekrutacja nowej armii. Egipt nie mógł się przecież obyć bez wojska zapewniającego ochronę przed ewentualnymi atakami wrogów. W egipskich źródłach brak jest jednak jakiejkolwiek aluzji na temat potrzeby odbudowy nad kwestią, czy lud Izraela wędrował przez Morze Czerwone, jest zbędna. A jeśli nawet tak było, to w jaki sposób morze rozstąpiło się, aby tłum mógł przejść po suchym dnie? Niektóre próby wyjaśnienia tego zjawiska są wzruszająco naiwne. A oto przykład: Żydzi mogli przejść przez morze, gdyż cofnęło się ono na skutek odpływu. Dyskusja jest zbędna, dlatego że w hebrajskim oryginale Pisma Świętego nigdzie nie ma mowy o Morzu Czerwonym. Jednak w Biblii Marcina Lutra z 1545 roku nagłówek rozdziału brzmi: „Zakończenie ucieczki. Zatonięcie Egipcjan w Morzu Czerwonym”. W hebrajskim oryginale nazwa morza nie najwyraźniej był przekonany, że to właśnie fale Morza Czerwonego pochłonęły Egipcjan. Dlatego też nadał rozdziałowi nieprawidłowy tytuł. W tekście hebrajskim znajduje się tu określenie yam suph. Tłumaczenie jest jednoznaczne: „morze trzciny” lub „morze sitowia”. Działanie Lutra było świadome, dobrze znał on znaczenie tego wyrażenia. W innym miejscu, a mianowicie w Księdze Jozuego, prawidłowo przetłumaczył bowiem yam suph jako „morze trzciny”. Od kilku dziesięcioleci archeolodzy i teolodzy rozpaczliwie poszukują tego morza trzciny. Intensywne badania archeologiczne na pustyni Synaj nie przyniosły żadnych dowodów na czterdziestoletnią wędrówkę tłumu Izraelitów przez pustynię. Nie udało się również zlokalizować podejrzanego morza trzciny. Archeolog Israel Finkelstein twierdzi, że ponieważ nie istnieją żadne ślady wielkiej ucieczki Żydów z Egiptu, można jedynie uznać, „że nie było exodusu ludu Izraela z Egiptu”.Cała historia została więc wymyślona. Pobieżne sprawdzenie kilku zawartych w Biblii informacji przynosi rozczarowanie! Podane w tekście liczby nie pasują do treści! Wniosek: masowa ucieczka jest nieprawdopodobną bajką!Plagi wiary chrześcijanina jest Pismo Święte. Wyraźnie dostrzega on paralele pomiędzy Starym i Nowym Testamentem. Centralnymi postaciami Biblii są Mojżesz i Jezus. Podobnie jak Mojżesz oswobodził lud Izraela, wyprowadzając go z egipskiej niewoli, Jezus poprzez swoją śmierć na krzyżu uwolnił ludzkość od grzechu pierworodnego i zbawił ją. Ta paralela nie ma jednak wiele wspólnego z faktami historycznymi. Nigdy nie odbył się exodus Żydów z Egiptu, wydarzenie to zostało wymyślone. Israel Finkenstein, archeolog z Uniwersytetu w Tel Awiwie, z ubolewaniem i rezygnacją stwierdził ostatnio, że wierzący w Biblię ludzie nie chcą przyjąć tego do wiadomości: „Ponad dziewięćdziesiąt procent uczonych zgadza się co do tego, że nie było exodusu ludu Izraela z Egiptu”.Historia wyjścia z Egiptu jest powszechnie znana. Kto nie przeczytał jej w Piśmie Świętym, znają zapewne z jakiejś adaptacji filmowej. Przez długie lata lud Izraela znosił egipską niewolę. Potem Bóg wybrał Mojżesza i wysłał go do faraona. Egipski tyran miał wreszcie uwolnić poniżony lud. Ponieważ faraon wahał się, Bóg zesłał na Egipt dziesięć plag. Gdy chodzi o pierwszych dziewięć nie musiał czynić cudów – dla racjonalnie myślących ludzi to łatwo dające się wytłumaczyć zjawiska plaga – woda Nilu zamienia się w krew. Ryby zdychają w śmierdzącej rzece, nikt nie chce pić z niej wody. Racjonalne wyjaśnienie – wzmożone występowanie algi burgundzkiej, które mogło stanowić przyczynę nie tylko czerwonego zabarwienia wody, ale również nieprzyjemnego jej plaga – żaby dręczą ludzi. Racjonalne wyjaśnienie – nad Nilem żaby były bardzo często prawdziwym utrapieniem. Mnożyły się w zastraszającym tempie, szczególnie w porze wylewu rzeki. Inwazja żab nie wymagała żadnego trzecia i czwarta – komary i muchy zamieniają życie ludzi i zwierząt w piekło. Czy to cud? W żadnym wypadku. Występujące w wielkich rojach insekty to prawdopodobnie końskie muchy, które, gdy pojawiają się w dużych ilościach, rzeczywiście są w stanie bardzo utrudnić życie ludziom i piąta i szósta – ludzi i zwierzęta nawiedza zaraza bydła, która wywołuje wzbudzające wstręt wrzody. Przyczyna – ospa siódma i ósma – gradobicia i szarańcza. Przed tysiącami lat klęski te stale zagrażały egzystencji Egipcjan. Łatwo mogły one spustoszyć żyzne pola, zniszczyć plony i spowodować klęskę plaga – zapanowała zupełna ciemność. Według Pisma Świętego, w kraju nad Nilem trzy dni miało być ciemno, choć oko wykol. Jako wyjaśnienie nie wchodzi w grę zaćmienie słońca, bo nie mogło ono trwać tak długo. Prawdopodobnie przyczyną ciemności była wielka burza plaga – sprawia szczególnie przerażające wrażenie. Jej jednej nie da się wytłumaczyć działaniem naturalnych zjawisk: „Pan rzekł do Mojżesza: «Jeszcze jedną plagę ześlę na faraona i na Egipt. Potem wypuści was stąd. A wypuści was całkowicie, nawet was wszystkich stąd wypędzi»”. Wszystkie nowo narodzone stworzenia, każde cielę, każde jagnię, ale również każde dziecko, począwszy od potomka faraona, a skończywszy na dziecku zwykłej dziewki, miały zostać zesłanych przez Boga plag sprawiło, że bezlitosny faraon zezwolił wreszcie, aby lud Izraela pod przewodnictwem Mojżesza opuścił Egipt. Wszystkich dziesięć plag można wyjaśnić w racjonalny sposób. Ale to jeszcze nie dowodzi, że faraon rzeczywiście został zmuszony uwolnić tłum żydowskich o plagach jest pełna sprzeczności. Ponieważ uparty faraon nie chce zwrócić Izraelitom wolności, dochodzi do strasznej klęski – szalejąca zaraza zabiera Egipcjanom podstawę ich gospodarki: „Wyginęło wszelkie bydło Egipcjan”.Po zarazie, która jest piątą plagą, przychodzi plaga szósta, gdyż zły faraon nadal nie zamierza zrezygnować z żydowskich niewolników – Bóg zsyła ospę. Dotknięci nią zostali zarówno sami Egipcjanie, jak i ich zwierzęta. Ale jakie zwierzęta? Przecież padły już one ofiarą piątej plagi. W jaki sposób zwierzęta, które wyzdychały w wyniku piątej plagi, mogły następnie zachorować na ospę?To nie wszystko! Faraon w dalszym ciągu nie wykazał się rozsądkiem. Siódma plaga przyniosła grad i błyskawice, „tak ogromne, że nie było takich na całej ziemi Egipcjan od czasu, gdy stali się narodem”. Stary Testament twierdzi, że z powodu tej klęski żywiołowej cierpieli Egipcjanie i ich zwierzęta: „I spadł grad na całą ziemię egipską, na wszystko, co było na polu. Grad zniszczył ludzi, zwierzęta i wszelka trawę polną oraz złamał każde drzewo na polu”. Jakie zwierzęta? Po raz pierwszy padły one ofiarą zarazy, gdy na Egipt spadła piąta plaga. Już nieistniejące zwierzęta dotknięte zostały szóstą plagą, a więc ospą, a następnie siódmą – gradem!Te rażące sprzeczności można jedynie skwitować ironią. Być może uśmiercone przez piątą plagę zwierzęta szczęśliwie przeżyły ospę, aby później na nowo umrzeć w wyniku siódmej plagi, kiedy to zostały zabite przez przypuszczać, że w Egipcie nie było teraz ani jednej sztuki bydła. Nic bardziej błędnego! Dziesiąta, a więc ostatnia plaga, okazała się wyjątkowo krwawa!Uśmiercone zostały wszystkie stworzenia pierworodne, od człowieka… do zwierzęcia: „O północy Pan pozabijał wszystko, co pierworodne na ziemi egipskiej: od pierworodnego syna faraona, który siedzi na swym tronie, aż do pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszystko, co pierworodne z bydła”.Piąta plaga uśmierciła bydło Egipcjan. Szósta plaga przyniosła już nieżywym zwierzętom ospę, siódma mordercze gradobicie, a z powodu dziesiątej już właściwie do granic możliwości wytępione zwierzęta spotkała jeszcze jedna plaga!Zachowanie Boga jest pełne sprzeczności. Z jednej strony, w oczywisty sposób stoi on po stronie swojego ludu. Jahwe obiecuje Mojżeszowi: „Pan rzekł wtedy do Mojżesza: «Teraz ujrzysz, co uczynię faraonowi. [Zmuszony] siłą wypuści ich i [zmuszony] siłą wypędzi ich ze swego kraju»”. Gdy straszliwe działanie plag poskutkowało i faraon pogodził się z utratą swoich żydowskich niewolników, Bóg rozkazuje egipskiemu królowi, żeby rozpoczął prześladowanie Izraelitów: „Pan uczynił upartym serce faraona, króla egipskiego, który urządził pościg za Izraelitami”.O jakiego faraona tu chodzi? W Piśmie Świętym brak konkretnych informacji, nie wymienia ono imienia egipskiego króla. Czy był to Ramzes II (1279-1213 Pewne wskazówki na ten temat może zawierać niepozorne zdanie, które zresztą z historycznego punktu widzenia jest nieprawdziwe: „Ustanowiono nad nim przełożonych robót przymusowych, aby go uciskali ciężkimi pracami. Budowano wówczas dla faraona miasta na składy: Pitom i Ramzes”. Jednak miasto Ramzes nigdy nie istniało, był natomiast faraon Ramzes II, który kazał rozbudować miasto zawarte w Biblii informacje na temat długości egipskiej niewoli są ze sobą sprzeczne. Raz Biblia jasno i wyraźnie twierdzi, że „pobyt Izraelitów w Egipcie trwał czterysta trzydzieści lat”. Badacz C. Dennis McKinsey porównuje z tym fragmentem inne fragmenty Pisma Świętego: „Kehat, wnuk Jakuba, który z nim razem został wysłany do Egiptu, żył 133 lata. Synem Kehata był Amram, który zmarł w wieku 137 lat. Według Księgi Wyjścia, rozdz. 7, wers 7 Mojżesz był synem Amrama. Miał on 80 lat, gdy Izraelici opuścili Egipt”. Gdyby Kehat został zabrany do Egiptu już w dniu swoich narodzin, mógłby żyć w egipskiej niewoli najwyżej 133 lata. Gdyby nawet syn Kehata urodził się w dniu śmierci swojego ojca, to znosiłby niewolę 137 lat. Ponieważ według informacji biblijnych w chwili, gdy dla ludu Izraela zakończył się okres niewoli Mojżesz miał 80 lat, to maksymalny czas pobytu Żydów w Egipcie wynosi w sumie 350 lat (133+137+80).Jak długo zatem żydowski naród przebywał w domu niewoli, 430 czy najwyżej 350 lat? Jeszcze bardzie niedokładne są biblijne informacje na temat liczby uciekających Izraelitów? W Księdze Wyjścia czytamy, że w pieszą wędrówkę wybrało się „około sześciuset tysięcy”, ale nie została uwzględniona tu liczba kobiet i dzieci. Dwa razy jednak, w innych miejscach, podana została nieco inna liczba: 603 550, przy czym chodzi tu jedynie o mężczyzn zdolnych do noszenia broni w wieku „od lat dwudziestu wzwyż”. Jak liczny był jednak cały tłum?Profesor Hans Schindler-Bellamy szacuje: „Musiało to być około dwóch milionów ludzi!” Do podobnego wniosku dochodzi również komentator Pisma Świętego profesor John D. Hannah: „Wliczając kobiety i dzieci, ogólna liczba Izraelitów wynosiła prawdopodobnie około dwóch milionów ludzi. Wraz z nimi ciągnęła również pewna nieokreślona liczba ludności nieżydowskiej, która musiała być bardzo różnorodną grupą (w Księdze Liczb, rozdz. 11, wers 4 nazwani oni zostali «tłumem pospolitego ludu»)”.Podsumujmy: według niepełnych informacji Starego Testamentu, po długim, kilkusetletnim okresie niewoli około 2 000 000 Izraelitów uciekło z Egiptu. Możliwe, że wydarzyło się to w czasie panowania Ramzesa II, a więc w okresie około 1279-1213 Jednak w źródłach egipskich brak jest niestety jakiejkolwiek wzmianki, która mogłaby potwierdzić informację Biblii. Nie można udowodnić ani obecności tak dużej grupy żydowskich niewolników w Egipcie, ani też ucieczki tak potężnej masy ludzkiej z tego kraju. Żadne ze źródeł egipskich nie wspomina również, chociażby w formie aluzji, o wyjątkowym nagromadzeniu w czasie klęsk żywiołowych, które można by porównać z „dziesięcioma plagami”. Relacja biblijna staje się tym samym nieco może egipscy historycy zamilkli ze wstydu, że cała armia żydowskich niewolników wymknęła się tak łatwo? Archeolodzy zlokalizowali i gruntownie przebadali miasto Piramesse we wschodniej części delty Nilu. Nie znaleziono choćby najmniejszego dowodu na potwierdzenie relacji biblijnej. W trakcie prac archeologicznych zastosowano nowoczesny magnetometr cezowy. W ciągu 40 dni za jego pomocą przebadano 108 hektarów powierzchni dawnego miasta. Sporządzony został szczegółowy plan zabudowy mieszkalnej, jak również ulic, kanałów i pośpiesznie media poinformowały o wielkim „sukcesie”. Odnaleziono rzekomo podłogę pokrytą złotą folią. Czyżby odkryto część pałacu Ramzesa? Telewizja ZDF zamieściła relację o domniemanej sensacji w cyklu programów Lato odkryć. Znalezisko nie było jednak warte takiego nagłośnienia. Kosztowna, pokryta złotem podłoga pałacu okazała się czymś jak najbardziej banalnym! Natknięto się po prostu na odpady produkcyjne warsztatu rzemieślniczego, który zajmował się pozłacaniem drewnianych posągów oraz pudełeczek i szkatułek. Po zakończeniu pracy rzemieślnicy pozostawiali dzień po dniu resztki farby i złotych blaszek, które wdeptywane były w że Żydzi rozpoczęli swoją ucieczkę w Piramesse. Dlatego bardzo liczono na znalezienie w skromnych pozostałościach tej niegdyś kwitnącej metropolii dowodów na ich wyjście z Egiptu. Nadzieje jednak się nie Pisma Świętego, ogromny liczebnie tłum dzieci Izraela błąkał się przez czterdzieści lat po pustyni. Jakimi drogami? Którą trasę wybrano, uciekając przez Synaj z Egiptu? Badacze dokładnie przestudiowali obszerne relacje z Księgi Wyjścia. Wymienionych miast albo nie można zidentyfikować, albo też nie układają się one w żadną rozsądną trasę ucieczki. Teolodzy próbowali ratować to, co można. Być może kiedyś istniały dwa niezależne od siebie przekazy o trasie ucieczki? Czy, zgodnie z tradycją „A”, uciekinierzy maszerowali wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego? Czy szli szeroką, przeznaczoną dla wojska drogą, wiodącą z Egiptu do Palestyny? A może, jak chce tradycja „B”, wędrowali na południe, na wschód od Morza Słonego i Zatoki Sueskiej? Czy w tradycji ustnej zachowały się dwie trasy ucieczki do Ziemi Obiecanej, które później stały się podstawą jednej relacji? Wypowiedź Herberta Donnera, historyka z Kilonii, działa jak kubeł zimnej wody: „Nie jesteśmy w stanie zrekonstruować choćby jednej, przynajmniej częściowo zrozumiałej i rozsądnej trasy ucieczki”.Trudno również pojąć, dlaczego na pokonanie drogi, którą z łatwością można było przebyć w ciągu kilku tygodni, według Pisma Świętego potrzebowano aż 40 lat. W jaki sposób dwu milionom ludzi udało się przeżyć na pustyni cztery dziesięciolecia? Czym się żywili? Odpowiedź, jakiej Biblia udziela na to pytanie, brzmi „manna”.Tak zwana manna należy do największych tajemnic historii biblijnej. „Co to jest?” – po hebrajsku man hu? – pytały dzieci Izraela, gdy po raz pierwszy ujrzały to dziwne pożywienie. W ten sposób powstało prawdopodobnie słowo „manna”. Stary Testament opisuje mannę jako „drobną, ziarnistą” substancję, wyglądającą jak „szron”. Miała ona smak „placka z miodem”. Leksykon Einsichten uber die Heilige Schrift wyraża następującą opinię: „Biblijnemu opisowi manny nie odpowiada do końca żadna ze znanych dzisiaj i występujących w przyrodzie substancji, a więc trudno ją identyfikować z jakimś konkretnym produktem żywnościowym”.Badacze Biblii odczuwają głęboką niechęć do tajemnic, a więc w miarę możliwości należało znaleźć jakieś naturalne wyjaśnienie. Już w 1823 roku Christian Gottfried Ehrenburg wysunął hipotezę, że manna mogła być całkowicie naturalną substancją, wydzielaną na krzewach tamaryszku przez pasożytujący na nich konkretny gatunek mszycy. Hipoteza ta nie jest przekonywająca. W Starym Testamencie wyraźnie wskazuje się na fakt, że manna wytwarzana była jedynie przez sześć z siedmiu dni dnia „produkcja” ustawała. Mszyce zapewne nie przestrzegałyby nakazu świętowania dnia boskiego. Poza tym manna stanowiła dla dzieci Izraela zupełną nowość. Gdyby był to naturalny produkt pasożytów roślinnych, Żydzi na pewno by go zważając na te argumenty, Werner Keller w bestsellerze Und die Bibel hat doch recht, również w jego najnowszym wydaniu, puszcza wodze fantazji: „Manna uważana była przez wędrujących Izraelitów za cudowne pożywienie. Galaretowate, słodkie grudki manny również współcześnie można znaleźć wczesnym rankiem na gałęziach tamaryszku”.Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej: „Badacze Pisma Świętego oceniają to zjawisko bardziej trzeźwo. Tak duża liczba ludzi w żadnym wypadku nie mogłaby przeżyć na pustyni, już chociażby z powodu braku wody i pożywienia. Półwysep Synaj nigdy nie był w stanie wyżywić więcej niż dziesięciu tysięcy nomadów, a na dodatek pustynia nie była w tym okresie niezaludniona, zamieszkiwały ją inne plemiona”.Zakrojone na dużą skalę badania archeologiczne na półwyspie Synaj nie przyniosły nawet najmniejszego dowodu na prawdziwość 40-letniej odysei Żydów. Zdaniem archeologa Israela Finkensteina, nasuwa się tylko jeden wniosek, a mianowicie: „Nie było żadnego exodusu ludu Izraela z Egiptu”.Skąd więc pochodzili pierwsi mieszkańcy Izraela, jeśli nie była to wielomilionowa rzesza zbiegłych z Egiptu niewolników? Na ten temat można jedynie snuć domysły. Prawdopodobnie na pokrytym pagórkami obszarze Judei i Samarii około roku 1200 osiedliły się pojedyncze grupy nomadów. Zmęczeni wędrówką zatrzymali się tu na dłużej i zaczęli uprawiać ziemię. Archeolodzy znaleźli dotychczas pozostałości 300 osad. Profesor Hans Schindler-Bellamy: „Wyjście z Egiptu jest zmyśloną historią. W rzeczywistości nigdy nie było takiego wydarzenia”. Z pierwszego listu do Koryntian Prawdziwa mądrość zapewni jedność (1Kor,17-31) Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem:Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi. Zauważ: Łaska poznania mocy Boga i łaska wiary stanowią dary bezcenne, dzięki którym każdy z nas może stać się prawdziwym naśladowcą Chrystusa w dzisiejszym świecie. Pan wybrał to, co proste, by poniżyć to, co wielkie (przyziemne) w oczach zaślepionego ludu, by dać świadectwo swej potęgi i chwały. Prawdziwa mądrość musi mieć swe źródło w Bogu i tylko w Nim pokładać nadzieję. Bowiem tylko On jest tym, który daje natchnienia i pomaga zrozumieć sens ziemskiego bytu, będącego czasem wszelkiego rodzaju krzyży i doświadczeń mających na celu doskonalenie każdego z nas w dobrym postępowaniu. Kroczmy więc na co dzień tą drogą wyzwań i doświadczeń i bądźmy pewni, że idzie wraz z nami ten, który pragnie naszego wzrastania w wierze będącego pewną drogą do zbawienia. (Autor: Łukasz J.)

wpisy do pisma świętego